czwartek, 28 marca 2013



 Problemy społeczeństwa informacyjnego

Pojęcie społeczeństwa informacyjnego, spopularyzowane w latach 80. ubiegłego stulecia, na stałe zagościło w dyskursie publicznym.  Stosując ten termin większość intuicyjnie wiąże go ze zmianami zachodzącymi w obrębie produkcji i przetwarzania informacji, wzrostem znaczenia nowych technologii czy dostępnością oraz powszechnością wiedzy.

Życie codzienne przesycone jest natłokiem informacji – artykuły prasowe, wiadomości radiowe i telewizyjne, kampanie reklamowe prowadzone w przestrzeni miejskiej, niezliczona ilość portali internetowych. Skalę zjawiska obrazuje Eryk Mistewicz w książce „Marketing narracyjny”. Zdaniem polskiego specjalisty PR w 2010 roku wytworzono więcej informacji aniżeli powstało ich łącznie do 2003 roku. Zastanówmy się zatem jakie są negatywne następstwa omawianego zjawiska?

Z jednej strony wiążą się one z kształtem samej informacji, z drugiej zaś z postawą jej odbiorców. Nowoczesne media aktualizują zmiany zachodzące we współczesnym świecie z niebywałą szybkością. Wydarzenie polityczne, społeczne czy gospodarcze rozgrywające się w dowolnym miejscu błyskawicznie znajduje medialny odzew. Tyle że w natłoku relacji z różnych obszarów niejednokrotnie to, co powinno być istotne odchodzi w niebyt. Zamiast analizy wzrostu stopy bezrobocia w Polsce, otrzymujemy obszerną relację z procesu Katarzyny Waśniewskiej, w miejsce relacji z działań wojennych toczonych w Syrii media serwują porcję informacji na temat kreacji żony prezydenta USA, zaś substytutem wiedzy o poglądach nowowybranego papieża Franciszka stają się obuwnicze preferencje głowy Kościoła. Świat mediów dostrzegł ten problem i ukuł termin „infotainment”, oddający rozrywkowy charakter pojawiających się informacji. Tutaj warto pochylić się nad problemem doboru formy przekazu do prezentowanych treści. W samej idei generowania przez media ciekawostek, porcji rozrywkowych newsów z życia współczesnych celebrytów nie ma nic nagannego. Tyle że, opisywane od 1980 r., infotainment niespodziewanie przestało królować w tabloidach czy popularnych serwisach plotkarskich,  ale odważnie i z sukcesem wkroczyło do poważnych (w założeniu) programów publicystycznych i dzienników informacyjnych. Stąd też, prezentowane w programach informacyjnych wiadomości, niosą za sobą coraz mniej treści, stają się coraz bardziej ubogie, ogólnikowe. Odbiorca otrzymuje ciekawie podaną informację, tyle że nie wyjaśnia ona prezentowanego problemu. Poza tym sprowadzanie każdego wydarzenia do stricte rozrywkowej funkcji jest wątpliwe.  

Przemiany obejmują nie tylko nośniki informacji, ale także samego odbiorcę. Kompetencje kulturowe beneficjenta informacji ewoluują. Współczesny odbiorca nakierowany jest na odbiór pewnego dynamicznego zbioru informacji, niekiedy można mówić o uzależnieniu od stałego dostępu do aktualnych wiadomości. Niektórzy psycholodzy  i psychiatrzy zajmują stanowisko, że infoholizm stanowi jedno z największych zagrożeń cywilizacyjnych. Dane wskazujące na sukcesywny przyrost tego uzależnienia mogą stać się polem refleksji nad własnym zachowaniem. Jak często sprawdzamy pocztę elektroniczną, czytamy newsy, zapoznajemy się z komentarzami internautów? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz